DŻEM JAK WINO
Repertuar piątkowego wieczoru (11 kwietnia 2025) mocno różnił się od poprzedniego. Gorąco przywitani muzycy, tym razem zaczęli od Detoxu. Potem popłynęli przez bluesowe i reggae’owe dźwięki z pierwszej połowy lat 80-tych: Nieudany skok i Kim jestem.
Sięgnęli też po śpiewane w oryginale przez Maćka Balcara: Ćmę barową, Do kołyski oraz Partyzanta, który pochodzi z ostatniej studyjnej płyty Dżemu, wydanej …15 lat temu. Za kilka dni ma się ukazać nowy singiel zespołu – Dusza. Słowa napisał Mirosław Bochenek, bielski poeta od wielu lat tworzący teksty dla Dżemu…oczywiście oklaskujący muzyków z widowni.
„Bardzo lubimy do was przyjeżdżać” – co rusz słyszała za kulisami obsługa koncertu od stałych bywalców BCK-u, czyli ekipy Dżemu. „My też lubimy jak przyjeżdżacie” – słyszeli w odpowiedzi.
Tymczasem na scenie rozbrzmiewały kolejne hity: Paw, Harley, odśpiewana entuzjastycznie przez całą widownię Cegła. Jerzy Styczyński czarował solówkami gitar bawiąc się cytatami (choćby z Przygód Koziołka Matołka). Zespół dawał próbki świetnego panowania nad dynamiką, każdy z utworów zamieniając w osobną opowieść. Przy Wehikule czadu publiczność zerwała się już na równe nogi, do końca koncertu kołysząc się w rym muzyki. Przy Victorii zabłysły światełka telefonów, a dwugodzinny występ nie mógł się skończyć inaczej niż wspólnym odśpiewaniem Whisky.